Pierwsze nie-koty za płoty vel post numero uno:)
Hej Wszystkim,
po komplikacjach ostatnich miesięcy w końcu postanowiłam ruszyć z tematem i założyć bloga. Przymierzałam się do tego już od lat, aż mnie natchło:)
Wiem już w pełni o czym chcę pisać, zwłaszcza że po zmianach w moim życiu i w głowie, tyle rzeczy udało mi się porozwiązywać w głowie, że aż żal byłoby tego nie wypisać z głowy.
Blog będzie przede wszystkim o weganizmie i mojej drodze do odzyskania pełnego zdrowia. Przez lata tkwiłam w niezbyt dobrym związku i niczym w tarczę obrosłam w tłuszcz (tak, zdarza się to i wegankom;), więc teraz wracam do siebie - takiej fajnej, zadbanej i pewnej siebie..siebie:)
Jako że studiuję dietetykę (w tym roku piszę licencjat) na blogu pojawiać się będą również bardzo ogólne prozdrowotne wegańskie informacje. Będzie też dużo prostych motywacyjnych rad.
Czasem pojawi się jakiś przepis, fajny inspirujący człowiek albo coś na co się natknęłam, a dało mi kopniaka do działania:)
Jak to:
Czasem może się pojawić coś w temacie praw zwierząt, jako że temat ten jest mi bardzo bliski - bazą mojego weganizmu od samego początku była przede wszystkim etyka. Potem doszła cała masa innych powodów ze zdrowiem na czele.
Dlaczego droga do zdrowia? Moja obecna nadwaga dosłownie fizycznie mi ciąży, niestety. Wzięłam się więc za siebie, sprzedałam solidnego kopniaka w tyłek i jestem już po 2 miesiącach dbania o siebie pełną gębą - (no dobra, może nie taką pełną - zdrowej diety też przestrzegałam;P) 8 kilogramów lżejsza.
Do wagi docelowej zostało mi..niech no obliczę..19 kilogramów. Yggghhh:/
I zaznaczam od razu: nie, waga nie ma dla mnie aż takiego znaczenia - najważniejsze jest to jak się będę czuła i jeśli ten moment nastąpi szybciej niż upragniona waga to nie zamierzam cisnąć jak szalona do idealnego numerka.
A, i jeszcze jedno: nie chcę mieć figury modelki, ten rodzaj szczupłości to kompletnie nie moje klimaty. Jarają mnie totalnie laski z zarysowanymi mięśniami, z widocznymi mięśniami brzucha, zwłaszcza że czuję totalnie to:
A ciało jakie mi się marzy (po wieeeelu miesiącach ciężkiej pracy i hektolitrach potu, pilnowaniu diety w 101%):
Zaznaczam, że za każdym razem (chyba że zaznaczone będzie inaczej) kiedy piszę weganizm mam na myśli prawidłowo zbilansowaną dietę roślinną. Taką super zdrową, uzupełnianą suplementacją witaminą B12 i witaminą D w sezonie zimowym.
I to chyba wystarczy na pierwszego posta:)
Wspaniale! czekam na wiecej, zwlaszcza merytorycznego info o diecie i treningach bo to mnie bardzo interesuje a poniewaz ani lekarzem ani dietetykiem nie jestem nie czuje sie kompetentna.
OdpowiedzUsuńUaa, dzięki serdeczne za komentarz;) Ale mnie ucieszył;) Piszę licencjat o weganizmie w sporcie, więc dieta+trening to obecnie wieeelgachna część mojego życia, wcześniej w teorii:/, obecnie na szczęście również w praktyce:)
Usuń11 sierpnia 2013 16:36
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCieszę się że założyłaś bloga : ) Powodzenia w pisaniu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ola